Drugi dzień ferii upłynął nam równie miło jak pierwszy. Choć frekwencja była dużo mniejsza niż poprzedniego dnia to wcale nie oznaczało gorszej zabawy.
Rozpoczęliśmy wojną na śnieżki, największa liczba śnieżnych kul dziwnie kierowała się zawsze w moim kierunku, ku uciesze wszystkich dzieci.
Robiliśmy też aniołki na śniegu, a po przerwie na gorącą herbatę zabraliśmy się za kopanie tulelu w śniegowych zaspach pozostałych po ostatnich śniegach.
Następnie poszliśmy osuszyć przemoczone rękawice a w międzyczasie obejrzeliśmy piękną bajkę i wszyscy zadowoleni wrócili do domu.
Rozpoczęliśmy wojną na śnieżki, największa liczba śnieżnych kul dziwnie kierowała się zawsze w moim kierunku, ku uciesze wszystkich dzieci.
Robiliśmy też aniołki na śniegu, a po przerwie na gorącą herbatę zabraliśmy się za kopanie tulelu w śniegowych zaspach pozostałych po ostatnich śniegach.
Następnie poszliśmy osuszyć przemoczone rękawice a w międzyczasie obejrzeliśmy piękną bajkę i wszyscy zadowoleni wrócili do domu.